Wybory korespondencyjne 2020

Z RPedia
Wersja z dnia 20:21, 19 sty 2024 autorstwa Maryla (dyskusja | edycje) (uzupełnienie)

Wybory prezydenckie w trybie korespondencyjnym miały się odbyć 10 maja 2020 r. – w czasie pandemii i związanych z nią restrykcji. Ostatecznie się nie odbyły, ale przygotowania (w tym druk kart wyborczych) pochłonęły 76 mln zł. Ustawa autorstwa PiS zakładająca zorganizowanie wyborów prezydenckich w 2020 roku wyłącznie korespondencyjnie według SN -27 kwietnia 2020 r. "w sposób zasadniczy ogranicza kompetencję Państwowej Komisji Wyborczej w zakresie organizacji wyborów prezydenckich oraz marginalizuje rolę komisji wyborczych szczebla podstawowego w uwiarygodnieniu procesu głosowania"."Zmiana tożsamości wyborów prezydenckich, dokonana opiniowaną ustawą, polega również na powierzeniu ich organizacji i przebiegu ministrom właściwym do spraw: aktywów państwowych i spraw zagranicznych, a więc przedstawicielom władzy wykonawczej, którzy podobnie, jak Prezydent RP reprezentują czynnik polityczny" - dodał Sąd Najwyższy.W opinii SN organy odpowiedzialne za organizację tych wyborów "są więc z natury pozbawione przymiotu bezstronności, co stawia pod znakiem zapytania rzetelność całego procesu wyborczego".[1]

28 kwietnia 2020 r.były premier i były szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk oznajmił, że nie weźmie udziału w zaplanowanych na 10 maja wyborach prezydenckich w Polsce. Jak zaznaczył, procedura przygotowana przez rządzących "nie ma z wyborami wiele wspólnego".Podkreślił, że celowo unika słowa "wybory", ponieważ "sytuacja przygotowana przez rządzących na 10 maja nie ma z wyborami nic wspólnego". Jego zdaniem bojkot należy przeprowadzić ze względów bezpieczeństwa, niekonstytucyjności oraz z uwagi na przyzwoitość wobec tych, którzy walczyli o wolne wybory.Nie ma dzisiaj niestety żadnego powodu, abyśmy mogli zaufać tak w 100 proc. rządzącym, kiedy mówią, że coś jest bezpieczne, a coś jest niebezpieczne - powiedział były lider PO.[2]


Prezes NIK Marian Banaś w 2021 r. zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego.Premier Morawiecki i urzędnicy nie złamali prawa. Za ewentualne uchybienia dotyczące wyborów kopertowych winni ponosić odpowiedzialność polityczną, nie karną – ocenił Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia i oddalił zażalenie prezesa NIK oraz utrzymał w mocy decyzję warszawskiej prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie tzw. wyborów kopertowych.Do takich działań należały wydane przez premiera decyzje, które umożliwiały przeprowadzenie wyborów w trybie korespondencyjnym, a więc przewidzianym przez ustawę „covidową” (z 6 kwietnia 2020 r. o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 r.”).[3]