Komisja ds. zbadania wpływów rosyjskich i białoruskich w latach 2004-2024

Z RPedia

Koalicja 13-go grudnia po likwidacji Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022 – organ państwowy ustanowiony w Polsce na mocy ustawy z dnia 14 kwietnia 2023 r. powołała nową komisję w dniu 5 czerwca 2024 r. o nazwie rządowa komisja. 29 listopada 2023 Państwowa komisja opublikowała raport cząstkowy dotyczący działań Służby Kontrwywiadu Wojskowego w latach 2007–2015, w czasach rządów koalicyjnych PO-PSL. W tej publikacji komisja zarekomendowała niepowierzanie (...) zadań, stanowisk i funkcji publicznych związanych z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo państwa następujacym osobom: Jackowi Cichockiemu, Krzysztofowi Duszy, Bogdanowi Klichowi, Januszowi Noskowi, Piotrowi Pytlowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi, Tomaszowi Siemoniakowi i Donaldowi Tuskowi. Rekomendacje mają charakter wyłącznie informacyjny i prewencyjny i nie niosą dla żadnej z wymienionych osób skutków prawnych. Publikacja raportu miała miejsce w tym samym dniu, w którym Sejm Rzeczypospolitej Polskiej X kadencji zaplanował głosowanie nad uchwałą dotyczącą odwołania wszystkich członków komisji. Tego samego dnia Marszałek Sejmu poinformował o rezygnacji jednego z członków komisji z pełnionej funkcji, a pozostali jej członkowie zostali odwołani przez Sejm[1]

Komisja, która ma badać rosyjskie i białoruskie wpływy w Polsce w latach 2004-2024, została powołana na mocy zarządzenia premiera pod koniec maja tego roku.

Zgodnie z zarządzeniem premiera w skład liczącej 12 osób komisji wchodzą eksperci rekomendowani przez szefa rządu oraz poszczególnych ministrów. Jej pełen skład w środę przedstawił szef komisji gen. Stróżyk.

Członkami komisji są: Irena Lipowicz, Dominika Kasprowicz (delegowane przez premiera), Agnieszka Demczuk, Paweł Ceranka (delegowani przez ministra koordynatora służb specjalnych), Katarzyna Bąkowicz (delegowana przez szefa MF), Bartosz Machalica (delegowany przez szefa MC), Adam Leszczyński (delegowany przez szefa MKiDN), Grzegorz Motyka (delegowany przez szefa MON), Cezary Banasiński (delegowany przez szefa MAP), Tomasz Chłoń (delegowany przez szefa MSZ) oraz Paweł Białek (delegowany przez szefa MSWiA).

Lipowicz to była ambasador w Austrii i była Rzecznik Praw Obywatelskich, a Kasprowicz to prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz dr hab. w Instytucie Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej UJ. Demczuk jest prof. UMCS w Lublinie, zajmuje się przeciwdziałaniem dezinformacji, zaś Ceranka to zastępca dyrektora Biura Archiwum i Zarządzania Informacją w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Bąkowicz jest adiunktem i wykładowczynią Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, gdzie naukowo zajmuje się dezinformacją. Machalica to historyk i politolog, członek Kolegium IPN. Leszczyński to prof. nadzwyczajny SWPS oraz obecny dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej.

Motyka jest dyrektorem Wojskowego Biura Historycznego, Banasiński to prof. UW i były prezes UOKiK, Chłoń jest byłym ambasadorem w Estonii i na Słowacji oraz byłym szefem misji NATO w Moskwie, zaś Białek - pułkownikiem oraz b. zastępcą szefa ABW.

Szef resortu sprawiedliwości podkreślał przy tym, że MS to "dobra przestrzeń do prac komisji", która zapewni jej wsparcie "merytoryczne i organizacyjne". Wyraził również zadowolenie z tego, że w gronie osób, które będą współpracowały z komisją w charakterze ekspertów - choć nie na zasadzie stałej - są prokuratorzy w stanie spoczynku, którzy "specjalizowali się i którzy przez wiele lat zajmowali się intensywnie chociażby ściganiem szpiegów rosyjskich czy białoruskich".

Gen. Stróżyk powiedział, że komisja rusza w środę, a jej następne posiedzenia będą w kolejnych tygodniach, zaś pierwszy raport, zgodnie z rozporządzeniem, komisja jest zobligowana złożyć w ciągu 60 dni od rozpoczęcia działań.[2]

Komisja jest zobligowana złożyć raport w ciągu 60 dni od rozpoczęcia działań do 5 sierpnia 2024 r.[edytuj | edytuj kod]

13-08-2024 r. Szef rządu na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Ministrów poinformował, że wstępny raport komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich, który otrzymał od szefa tej komisji gen. Jarosława Stróżyka, "ma charakter organizacyjny i metodologiczny". Premier podkreślał, że charakter aktualnie działającej komisji jest "zupełnie inny" niż tej, która powołana została przez rząd PiS w 2023 r. Tusk przypomniał, że 29 listopada 2023 r. - już w nowej kadencji Sejmu - tamta komisja ogłosiła "raport cząstkowy" i przedstawiła rekomendacje, by jemu, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa, w związku z uznaniem w latach 2010-2014 rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa za służbę partnerską. W dniu ogłoszenia raportu Sejm odwołał wszystkich członków komisji, co wstrzymało jej działalność. Jak zapowiedział szef rządu, pierwszy raport obecnie działającej komisji będzie już zawierał ustalenia merytoryczne i zostanie przedstawiony 29 października na posiedzeniu rządu, a następnie publicznie. "Będzie to pierwszy raport zawierający już konkluzje i precyzyjne informacje dotyczące tych domniemanych działań obcych służb i obcych wpływów" - dodał.[3]

Komisja ds. badania wpływów rosyjskich, powołana przez premiera Tuska, pracowała przez kilka miesięcy i okazało się, że po tych kilku miesiącach pracy opublikowała wstępny raport zawierający się na jednej stronie A4. To jest kompromitacja tej instytucji jeśli po tak długich obradach, po 24 spotkaniach członków tej komisji, są w stanie wyprodukować taki raport czy podsumowanie koncentrujące się na jednej stronie A4, w której w zasadzie jedynym konkretem jest rekomendacja, aby organy ścigania stosowały odpowiednie przepisy zwalczające symbolikę rosyjskiej polityki agresji. Podsumowanie trzymiesięcznej pracy politycznej komisji Tuska ds. badania wpływów rosyjskich, ten świstek papieru, to jest koszt blisko pół miliona złotych, które państwo płaci z naszych podatków. A tych spotkań było 24.

Kuriozalny raport komisji[edytuj | edytuj kod]

Raport opracował działający w ramach komisji zespół ds. dezinformacji; głównie dotyczy okresu od wybuchu pandemii Covid-19 w Polsce w 2020 r., gdy - jak podkreślono na piątkowym spotkaniu komisji z dziennikarzami - doszło do intensyfikacji działań dezinformacyjnych. Na marzec 2025 r. zaplanowana jest prezentacja raportu rocznego. Po półrocznej działalności wydała z siebie kilkudziesięciostronicowy raport, który jest kpiną i manipulacją. Co z niego wynika? Że pod wpływem rosyjskiej dezinformacji pozostają ci politycy i dziennikarze, którzy alarmują w sprawie wojny kulturowej, zagrożeń wymierzonych w suwerenność i tożsamość narodową, ostrzegają przed szkodliwymi rozwiązaniami ekologizmu i opisywali szturm na granicę polsko-białoruską w sposób, który komisja uznała za  nieprzychylny migrantom. Trudno o bardziej manipulacyjne i prorosyjskie ujęcie sprawy. Wielka szkoda, że gen. Jarosław Stróżyk, przewodniczący komisji i szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, nie pofatygował się, by osobiście zaprezentować swój raport opinii publicznej. Rosja dąży do osiągnięcia dominacji informacyjnej zarówno poprzez wprowadzanie w błąd, jak i wpływanie na procesy społeczne, debatę, systemy informacyjne i sieci komputerowe— głosi raport. W rozmowie z PAP przewodniczący komisji, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Jarosław Stróżyk podkreślił, że „główny wniosek raportu jest taki, że wciąż państwo polskie powinno zrobić więcej w wymiarze instytucjonalnym i dla rzeczywistego przeciwdziałania dezinformacji rosyjskiej, białoruskiej, ale również każdej innej, która się pojawia w przestrzeni publicznej”. Na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości możemy pobrać zarówno prezentację ze skróconą wersją raportu, jak i pełną, 84-stronicową treść. Zainteresowani komentatorzy już zapoznali się z opracowaniem i znaleźli co ciekawsze „smaczki”. Na przykład: kto sprzeciwia się unijnej polityce „klimatycznej”, ten dezinformuje. Pod raportem podpisał się Adam Leszczyński, wieloletni publicysta związany m. in z  oko_press (Raport krytykuje analizy dotyczące tego publikacji medium!), „Gazetą Wyborczą”, obecnie p.o. dyrektor Instytutu Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza (b. Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Dmowskiego i Paderewskiego). Wiarygodność tego raportu idzie w parze z autorem (występującym w warunkach konfliktu interesów) oraz politycznym promotorem, który kolejny raz się kompromituje. [4] Komisja poinformowała, że nie prowadzi śledztw i nie przesłuchuje świadków, a jedynie analizuje dokumenty i publikacje medialne. Przez pół roku wysłała 120 pism, spotkała na 50 posiedzeniach i otrzymała materiał liczący łącznie 17 tys. stron. Po pół roku wydała z siebie 85-stronicowy raport, który bardziej przypomina analizę na poziomie studenta drugiego roku niż poważny raport komisji, posiadającej dostęp do informacji niejawnych i kierującej się najważniejszymi rozstrzygnięciami w obszarze bezpieczeństwa państwa. Widać więc, że nie chodzi tutaj ani o realne znalezienie rzeczywistych wpływów rosyjskich, które należałoby wyeliminować i ograniczyć działalność ludzi stanowiących zagrożenie, a jedynie na stworzeniu działalności pozorowanej, która będzie pomocna do uderzenia w opozycję i konserwatywne media. Efekt jest taki, że państwo staje się coraz bardziej bezbronne wobec rzeczywistych zagrożeń, a rosyjskie wpływy mają się Polsce równie dobrze, jak przed 8 laty za poprzednich rządów PO. [5]

Przypisy[edytuj | edytuj kod]