Prywatyzacja i repolonizacja banków polskich

Z RPedia
Wersja z dnia 17:09, 31 sty 2024 autorstwa Maryla (dyskusja | edycje) (uzupełnienie)

Prywatyzacja sektora bankowego rozpoczęła się w 1991 roku na mocy „Programu prywatyzacji sektora bankowego w Polsce”. W wyniku przyjętej strategii prywatyzacji przewidziano pozyskanie dla banków inwestora strategicznego, który objąłby maksymalnie 30 proc. akcji z prawem aktywnego uczestniczenia w zarządzaniu bankiem. Skarb Państwa miał zachować 30 proc. akcji z opcją pozbycia się ich w przyszłości.Dokument głosił hasła konsolidacji nad prywatyzacją. W Polsce w latach 1994-1996 nieustannie toczyły się dyskusje na temat kolejności tych procesów. W celu wyjaśnienia sporu 14 czerwca 1996 roku uchwalono specjalną Ustawę o łączeniu i grupowaniu niektórych banków w formie spółek akcyjnych, na mocy której powstała Grupa PeKaO S.A. Była to jedyna grupa, która powstała, ponieważ w przypadku pozostałych grup politycy nie mogli dojść do porozumienia. Po zmianie rządów prywatyzacja została przyspieszona. Zaczęto sprzedawać inwestorowi zagranicznemu większościowy pakiet akcji, zgodnie z zatwierdzonym 14 lipca 1998 roku „Programem prywatyzacji do 2001 roku”. Do końca 1996 roku (planowana przez rząd data zakończenia prywatyzacji banków „dziewiątki” zgodnie z założeniami „Programu restrukturyzacji i prywatyzacji dziewięciu banków państwowych”) udało się sprywatyzować cztery banki.Należały do nich: Wielkopolski Bank Kredytowy S.A., Bank Śląski S.A. (zostały wybrane jako pierwsze, ponieważ charakteryzowały je dobre wyniki finansowe oraz innowacyjność) oraz Bank Przemysłowo-Handlowy S.A. i Bank Gdański. Z udostępnionych przez Ministerstwo Skarbu Państwa danych wynika, że w latach 1997-2001 z tytułu prywatyzacji banków do budżetu państwa wpłynęło przeszło 15 mld zł. Koszty z tego tytułu to ponad 4,5 mld zł. Należy jeszcze uwzględnić koszty poniesione przez Skarb Państwa na restrukturyzację banków – to kwota ok. 4 mld zł.[1]

Prywatyzację polskiego sektora bankowego przeprowadzono w sposób pospieszny, prymitywny, szkodliwy i wysoce niefachowy w sensie opłacalności oraz bardzo kosztowny dla Skarbu Państwa i wszystkich Polaków. Bank przed sprzedażą najpierw oddłużano, potem dokapitalizowano i umarzano zaległości podatkowe w latach 1994–1998. W czasie, kiedy prywatyzowano banki, otrzymywały one ogromną pomoc z budżetu państwa, na zasadzie specjalnych pożyczek oprocentowanych na 1 proc. W tym samym czasie polski przedsiębiorca płacił za taki kredyt 40–60 proc. W ten sposób sprywatyzowano m.in.: PKO S.A., Bank Handlowy i BIG Bank Gdański, Polski Bank Rozwoju i Polski Bank Inwestycyjny. Były to kwoty rzędu miliardów złotych. Dziwne, że nikt nie chce podnieść w Polsce problemu, że wielkie polskie banki były zwalniane z podatku tuż przed prywatyzacją, o czym zwykły, uczciwy przedsiębiorca nie mógł nawet śnić. Według ostrożnych szacunków straty mogą się wahać w granicach 150-200 miliardów złotych. W przypadku niektórych prywatyzacji nie dokonano pełnej ewidencji zarówno ruchomości, jak i nieruchomości, czyli sprzedawano bank, nie wiedząc, tak naprawdę, co posiada na stanie. A do niektórych prywatyzacji wręcz dopłacano oddłużając bank, przyznając pomoc BFG lub dokapitalizowując państwowymi obligacjami.[2]

Najważniejsi, których powinno się rozliczyć i muszą stanąć przed komisją, to: Balcerowicz, Kornasiewicz, Gronkiewicz-Waltz, Kostrzewa, Bogusław Kott, Wojciech Kwaśniak, Marek Belka, Stypułkowski, Wiśniewska, Jan Krzysztof Bielecki – czyli ludzie kojarzeni jednoznacznie ze środowiskami politycznymi. SLD i układ pałacowy Kwaśniewskiego. Komisja powinna się zająć tzw. aferą sprzętową, a dotyczącą wykupienia przez panią Gronkiewicz-Waltz jako prezesa NBP długów prywatnego banku BIG Banku Gdańskiego w latach 1997–1998. Komisja odsłoni prawdę, kiedy pokaże, że w dużej mierze była to prywata i niekompetencja, a tzw. autorytety polskiej ekonomii sięgną bruku. Mało tego, ci geniusze nawet zagraniczne banki doprowadzali do olbrzymich strat, jak prezes Pacuk z Kredyt Banku, który „wypracował” 1,5 mld zł straty czy W. Kostrzewa, były prezes BRE Banku, który obecnie jest prezesem zarządu ITI i za pośrednictwem TVN tak mocno atakuje komisję bankową.[3]

Bilans prywatyzacji

05.09.2007 r. Zmiany w strukturze własnościowej sektora bankowego bardzo dobrze widać, jak wielki udział w naszym sektorze stanowią inwestorzy zagraniczni. Na koniec 2006 roku ten udział wynosił ponad 80 proc., a na początku 1993 – 12 proc. Udział banków stanowiących bezpośrednią własność Skarbu Państwa w 1993 roku wynosił 18 proc., a na koniec 2006 roku tylko 4 proc. W ciągu jedenastu lat w Polsce bardzo zmieniła się struktura własnościowa banków. Szybki wzrost udziału banków z przewagą kapitału zagranicznego wynikał z liberalnej polityki licencyjnej na początku lat 90. Najwięcej licencji udzielono w 1990 roku – aż 45. Tak duży napływ kapitału zagranicznego do Polski był spowodowany atrakcyjnością naszego rynku dla inwestorów. Podstawowe czynniki zachęcające inwestorów do inwestowania kapitału w polski sektor bankowy od 1990 do połowy 1992 roku to m.in.: „wakacje podatkowe”, czyli zwolnienie z podatku przez pierwsze trzy lata (skorzystały z nich m.in. Raiffeisen Centrobank S.A., ING Bank Warsaw, Citibank S.A.); możliwość wnoszenia i utrzymywania kapitału w dewizach; swoboda transferu zysków. Od momentu wejścia pierwszych inwestorów zagranicznych do sektora bankowego w Polsce dominuje do dziś pięć państw: Niemcy, Stany Zjednoczone, Belgia, Francja oraz Holandia. Trzeba jednak pamiętać, że w wielu krajach dobrze rozwiniętych, takich jak Dania, Niemcy, Chiny, Finlandia, Szwecja, USA wprowadzono restrykcje na wchodzenie banków zagranicznych do krajowego sektora bankowego. Udział kapitału zagranicznego w tych krajach nie przekracza 10 proc. Hiszpański sektor bankowy był całkowicie zamknięty dla inwestorów zagranicznych do 1978 roku. W kolejnych latach był otwierany pod ścisłym nadzorem i obecnie część zagraniczna nie przekracza 10 proc. Tylko w przypadku gospodarek transformujących jest on wysoki i wynosi ponad 50 proc. Funkcjonowanie banków córek zależy od banków matek, a nie od krajowych organów. Banki z kapitałem zagranicznym w Polsce dążą do maksymalizacji zysków. Rolą banków zagranicznych jest uzyskanie jak największej grupy klientów korporacyjnych. Przykładem jest Citibank Handlowy, który początkowo prowadził wyłącznie obsługę klientów korporacyjnych oraz zamożnych. Dopiero od 1997 r. zajął się obsługą klientów detalicznych.[4]

Krótka historia prywatyzacji banków

06 kwietnia 2006 r. Najpierw prywatyzowano banki, które powstały jako tzw. komercyjna dziewiątka, wydzielona w lutym 1989 r. z Narodowego Banku Polskiego. NBP jako bank centralny miał już nie prowadzić działalności detalicznej, więc tę część działalności wydzielono i utworzono banki. Powstały wówczas: Bank Przemysłowo-Handlowy, Powszechny Bank Kredytowy, Bank Zachodni, Wielkopolski Bank Kredytowy, Bank Gdański, Powszechny Bank Gospodarczy w Łodzi (PBG), Bank Depozytowo-Kredytowy w Lublinie (BDK), Pomorski Bank Kredytowy w Szczecinie (PBKS) i Bank Śląski. W listopadzie 1993 r. NBP wydzielił ze swoich struktur Polski Bank Inwestycyjny, który został kupiony przez Kredyt Bank i z nim połączony w 1997 r. Założony w 1990 r. Kredyt Bank jest od 1994 r. notowany na giełdzie. 85,53 proc. akcji Kredyt Banku ma belgijski KBC Bank. Przed 1989 r. funkcjonowały tylko PKO BP (w ramach struktur NBP, wydzielony w 1987 r.), Pekao SA (który zajmował się obsługą detalicznych kont walutowych), Bank Handlowy (BHW - który obsługiwał płatności zagraniczne), Bank Gospodarki Żywnościowej (do obsługi rolnictwa i banków spółdzielczych, powstały w 1975 r. z Centralnego Związku Spółdzielni Oszczędnościowo-Pożyczkowych) i Bank Rolny. Udziałowcami BGŻ było 1663 banków spółdzielczych, które miały 46 proc. udziałów. W 1986 r. utworzony został Bank Rozwoju Eksportu, który miał wspierać eksport. Po 1989 r. reaktywowano działalności Banku Gospodarstwa Krajowego, który był i ma pozostać bankiem państwowym. Według danych ZBP na koniec września 2005 r., banki z większościowym udziałem inwestora zagranicznego stanowiły 69 proc. pod względem sumy bilansowej. Suma bilansowa to łączna wielkość aktywów banku.W kredytach dla sektora niefinansowego (gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa) banki kontrolowane przez inwestorów zagranicznych miały 69-procentowy udział. Natomiast w depozytach sektora niefinansowego banki z większościowym udziałem kapitału zagranicznego miały 65 proc. udziału.Jeśli brać pod uwagę kapitał zakładowy, banki z udziałem kapitału zagranicznego stanowiły 61,8 proc. sektora. Natomiast pod względem funduszy własnych (kapitał zakładowy powiększony o fundusze pochodzące z zatrzymanych zysków, pożyczki podporządkowane) banki z przewagą kapitału zagranicznego stanowią 75 proc. sektora.[5]

Komisja sejmowa d/s prywatyzacji banków.‏‎

21 sierpnia 2006 r. członkowie sejmowej komisji śledczej do spraw banków ustalali listę spraw, którymi powinna się ona zająć. Pod lupę komisji trafią wszystkie banki z pierwszej dziesiątki. Zbadana zostanie m.in. prywatyzacja Pekao i sprawa jego fuzji z Bankiem BPH, prywatyzacja Banku Handlowego, WBK, BIG Banku Gdańskiego, Banku Śląskiego, sprzedaż Banku Staropolskiego oraz sprzedaż PBI Kredyt Bankowi. Jednak szczególna uwaga śledczych z komisji zostanie poświęcona działalności NBP i prezesowi Leszkowi Balcerowiczowi. Badana będzie m.in. kwestia sponsorowania przez nadzorowane przez szefa NBP banki fundacji CASE, w której pracuje jego żona. Na wczorajszym posiedzeniu komisji nie przeszedł jednak wniosek Szymona Pawłowskiego z LPR, który chciał, by komisja wezwała Leszka Balcerowicza do ustąpienia z funkcji prezesa NBP. Wiosną zakończył się spór pomiędzu strategicznym inwestorem Pekao, włoskim Unicredit a polskim rządem w sprawie fuzji Pekao i Banku BPH. Komisja może się też interesować prywatyzacją Pekao w 1999 roku, jednak Jan Krzysztof Bielecki będzie zapewne pytany przede wszystkim o finansowanie fundacji CASE, którą kieruje żona Leszka Balcerowicza, prezesa NBP. Pekao był jednym z kilku banków, które przekazywały pieniądze na jej działalność.PREZESI BANKÓW, KTÓRZY STANĄ PRZED KOMISJĄ[6]

Tak sprzedawano i repolonizowano polskie banki

2016-12-08 r. Prywatyzacja polskiego sektora bankowego, dzięki której możliwe było wejście kapitału zagranicznego, rozpoczęła się na początku lat 90. W kolejnych latach inwestorzy spoza Polski obejmowali coraz większe udziały w „bankowym torcie”. Największy skok udziału zagranicy nastąpił pod koniec wieku, a związane było to z prywatyzacją Pekao, BPH, PBK oraz przejęciem BRE, BIG Banku i Banku Handlowego. Szczegółowy opis tamtych lat znajdziesz w artykule „Bilans prywatyzacji” z 2007 r.[7]W szczytowym momencie (2008 r.) udział inwestorów zagranicznych wynosił 72,3%. Kryzys finansowy na Zachodzie, a także rosnąca pozycja polskich banków (wzrost BGK, PKO BP czy Getinu, przejęcie Nordei) doprowadziły do odwrócenia trendu i na koniec 2015 r. proporcje wynosiły już 59% do 41%. Repolonizacja Pekao sprawi, że polski kapitał ponownie przeważał będzie w krajowym sektorze bankowym.[8]

Ile straciliśmy na prywatyzacji banków ?

19 grudnia 2016 r. W poprzednich latach transferowano za granicę nierzadko nawet 70 proc. zysków.” Weryfikację tej patologicznej sytuacji przyniósł dopiero rok 2015 i administracyjne ograniczenie transferu pieniędzy za granicę. Jednak to nie przepływ pieniędzy za granicę jest największym problemem. Kapitał, wbrew temu co mówią najzagorzalsi ideologowie gospodarczego liberalizmu, ma narodowość, a największym dysponentem kapitału są właśnie banki. Pieniądze i narzędzia finansowe to potężny środek wpływu na przedsiębiorstwa ze wszystkich branż. Jeżeli istnieje taka wola, banki mogą wesprzeć mającą problemy firmę, albo też zupełnie na odwrót: pozbawić środków dobrze prosperujące przedsiębiorstwo. ()Takich sytuacji z pewnością można byłoby uniknąć, gdyby większość banków działających w Polsce, faktycznie miałyby polski kapitał. Niestety przed repolonizacją Pekao SA tylko 3 z 15 największych banków na naszym rynku były w rękach Polaków. Stąd tak ważna była decyzja PZU o wykupie drugiego, jeśli chodzi o wartość aktywów, banku w Polsce. Należy spodziewać się, że teraz wsparcie dla polskiego kapitału może być większe, a takie sytuacje, jak ta z Malmą, zostaną ograniczone. W skrócie – niechęć zagranicznych banków do finansowania polskich przedsięwzięć może znacząco rzutować na zamierzenia rządu Beaty Szydło i założenia finansowe Mateusza Morawieckiego.[9]

Odzyskać banki dla polskiej gospodarki

Sama koncepcja prywatyzacji sektora bankowego narodziła się w kwietniu 1988 roku – drogę ku temu otworzyła tzw. ustawa Wilczka przyjęta w grudniu tego roku, dalece liberalizująca stosunki gospodarcze w Polsce i oparta na Kodeksie handlowym z 1934 roku. Sama w sobie była dobrym krokiem, ale wiąże się ona z koncepcją transformacji gospodarczej, zainicjowanej wizytą George’a Sorosa w maju 1988 roku. Soros opowiada o tym szczerze w swojej książce, dość szczegółowo omawia swoją rolę w polskiej transformacji, poczynając od założenia w Polsce Fundacji Batorego i spotkania z gen. Wojciechem Jaruzelskim, a potem z późniejszym doradcą ekonomicznym premiera Mazowieckiego – Waldemarem Kuczyńskim oraz przedstawienia idei terapii szokowej nieżyjącemu już komunistycznemu premierowi Mieczysławowi Rakowskiemu (G. Soros, Underwriting Democracy, The Free Press, New York 1991).To wszystko łączy się z procesem transformacji gospodarczej wdrażanej przez Jeffreya Sachsa i Leszka Balcerowicza, która obok dogmatu prywatyzacji przedsiębiorstw przewidywała otwarcie granic dla nieograniczonego napływu towarów i agresywnego kapitału zagranicznego przedstawiającego się jako „zbawcy” jakoby całkowicie zrujnowanej w PRL gospodarki. Podobna sytuacja miała miejsce w latach 80. XX wieku w już zdekolonizowanej niepodległej Afryce.Cała prywatyzacja polskiego sektora bankowego odbyła się w sposób chaotyczny i doraźny. Przepłacono zagranicznym konsultantom. Banki sprzedano za tzw. cenę rynkową, ale przez nich wycenianą. Podobnie zresztą, jak i wiele rentownych przedsiębiorstw. Ci, którzy to zrobili, ulegając marketingowi różnej maści zagranicznych „doradców”, doprowadzili nie tylko do ogromnych strat budżetu, ale także zaszkodzili całej polskiej gospodarce. Oceniam, że budżet stracił na operacji prywatyzacji banków ok. 150-200 mld złotych. Po tych prywatyzacjach polską kadrę zarządzającą stopniowo zastępowali cudzoziemcy.Powołanej w maju 2006 r. śledczej komisji sejmowej do zbadania przekształceń kapitałowych i własnościowych pod przewodnictwem byłego posła PiS Artura Zawiszy ukręcono głowę. Trybunał Konstytucyjny we wrześniu 2006 r. stwierdził, że umarza postępowanie… ze względu na niedopuszczalność wydania orzeczenia. Uzasadnienie wyroku ma 40 stron![10]

Repolonizacja banków – czy to się opłaca?

2015-06-01 r. Idea „repolonizacji banków” działających w Polsce powstała po roku 2008, gdy nagle okazało się, że wiele spółek-matek polskich banków jest faktycznymi bankrutami. Źle prosperujące banki macierzyste zostały uratowane przez podatników, którzy nie pytani o zdanie wyłożyli miliardy euro i dolarów. Kryzys finansowy pokazał, jak słaby jest zachodni system bankowy i jakie zagrożenie dla Polski może stanowić bankowość zdominowana przez banki-zombie, czyli faktycznie niewypłacalne podmioty. Odpowiedzią na zagrożenie potencjalnym drenażem kapitału miała być zorganizowana i koordynowana przez państwo akcja wykupu udziałów w polskich bankach od zagranicznego kapitału. Pierwsza fala „repolonizacji” zakończyła się fiaskiem: BZ WBK został kupiony przez hiszpańskiego Santandera, a BGŻ padł łupem Francuzów z BNP Paribas Polska. Inercja spółek Skarbu Państwa została przerwana dopiero w 2014 roku, gdy PKO BP przejął Nordea Bank Polska. Ekspansję kontynuuje PZU, który ogłosił zakup ¼ udziałów w Alior Banku. Wraz z 4,5-procentowym pakietem posiadanym przez fundusze PZU oraz 7% akcji należących do menedżerów daje to realną kontrolę nad bankiem. Rynki jednak nie zareagowały euforią.[11]Według najnowszych dostępnych danych Komisji Nadzoru Finansowego udział inwestorów zagranicznych w aktywach polskich banków spadł do 59,5% wobec 66,2% w roku 2010. Oznacza to, że udział polskiego kapitału znacząco wzrósł: z 33,8% do 40,5%. Po faktycznym przejęciu udziałów w Aliorze przez PZU udział ten wzrośnie o kolejne 2-3 punkty procentowe. Jest dość prawdopodobne, że na koniec roku rodzimi inwestorzy będą kontrolować przynajmniej połowę sektora bankowego.[12]

Struktura własnościowa banków w Polsce

24.08.2018 r. Obecnie większość działających w Polsce banków komercyjnych kontrolowanych jest przez zagraniczne podmioty. Spośród 22 podmiotów, których akcjonariaty przeanalizowaliśmy, okazało się, że tylko osiem z nich ma polskich właścicieli. Pozostała czternastka leży w obcych rękach – przede wszystkim niemieckich, francuskich oraz hiszpańskich. Taka proporcja to w sporej mierze wynik szeroko zakrojonej prywatyzacji z lat 90., a częściowo rynkowej walki pomiędzy poszczególnymi bankami, gdzie te słabsze zostały przejęte przez silniejszą konkurencję.Dobra wiadomość jest natomiast taka, że po ostatnich przejęciach m.in. Alior Banku oraz Pekao większość aktywów sektora znalazła się w polskich rękach. Według opracowania Komisji Nadzoru Finansowego na koniec I półrocza 2017 roku rodzimi inwestorzy kontrolowali ponad 900 mld aktywów, co stanowiło prawie 55 proc. wszystkich kapitałów w posiadaniu polskiego sektora bankowego. Dla porównania – jeszcze w 2013 roku zdecydowana większość aktywów (63,2 proc.) skupiona była w zagranicznych rękach. W 2015 r. temat stał się gorący za sprawą programu wyborczego PiS, który mocno krytykował strukturę własnościową polskiego sektora bankowego. „15 mld złotych rocznie. Tyle banki zarabiają na Polakach, a te pieniądze nie zostają w naszym kraju, tylko zasilają budżety państw, z których pochodzą banki” – tłumaczył A. Duda podczas wiecu zorganizowanego przed siedzibą KNF w marcu zeszłego roku. Niezależnie od tego, czy repolonizacja stanie się faktem, jedno jest pewne: sektor bankowy wciąż ewoluuje i ulega przekształceniom. Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego, stwierdził:Zmiany wymusza świat zewnętrzny. Za pięć lat obraz polskiego i europejskiego sektora bankowego będzie bardzo zmieniony. Nastąpi wiele procesów łączenia się, konsolidacji… Będzie dynamicznie. Nie będzie już łatwych działań, ale kadry polskich banków są na to przygotowane.[13]

Repolonizacja banków

28 stycznia 2018 r. Banki z przeważającym polskim kapitałem w akcjonariacie posiadają udział przekraczający 50 proc. rynku bankowości komercyjnej w naszym kraju, który mierzony wartością aktywów wynosi ok. 1,59 bln zł. Część kontrolowana przez krajowych akcjonariuszy banków komercyjnych stanowi więc ponad 800 mld zł. Nieco ponad 24 miesiące temu podmioty te miały jeszcze około 1/3 udziału w rynku. Wszystko zmieniło się za sprawą tzw. repolonizacji sektora bankowego. Spółki kontrolowane przez skarb państwa zaczęły przejmować działające w Polsce banki od zagranicznych inwestorów. Sprzyjające ku temu okoliczności pojawiły się m.in. w następstwie kryzysu finansowego z lat 2007–2009. Wiele międzynarodowych grup finansowych wyprzedawało aktywa, by poprawić swoją sytuację finansową, a także by spełnić wymagania instytucji nadzorujących rynek.Repolonizacja rozpoczęła się od wykupieniaprzez Grupę PZU Alior Bankuod włoskiej grupy Carlo Tassara, stworzonej przez biznesmena Romaina Zaleskiego. Ubezpieczyciel nabył 25,25 proc. akcji Alior Banku za 1,63 mld zł.Kolejna odsłona repolonizacji sektora bankowego rozpoczęła się już na początku 2016 r. Wtedy amerykański koncern General Electric zdecydował, że sprzeda większą część Banku BPH dopiero co repolonizowanemu Alior Bankowi. Pod koniec 2016 r. stało się jasne, że repolonizacja sektora bankowego będzie miała coraz bardziej spektakularny charakter. Przeżywająca problemy finansowe włoska grupa UniCredit postanowiła sprzedać Pekao: drugi największy bank w Polsce, dysponujący ponad 165 mld zł aktywów i przeszło 5 mln klientów. Nabywcami została Grupa PZU oraz Polski Fundusz Rozwoju – państwowa spółka strategiczna, mająca za zadanie wspierać wzrost gospodarczy m.in. poprzez inwestowanie w kluczowe dla naszego krajubranże. UniCredit sprzedało w ramachtransakcji 32,8 proc. akcji Pekao,z czego 20 proc. walorów nabyło PZU za 6,5 mld zł, a 12,8 proc. przejął PFR za 4,1 mld zł. Oczywistym i bezpośrednim skutkiem repolonizacji sektora bankowego jest zdobywanie coraz większej części rynku przez polski kapitał. Co to oznacza dla zrepolonizowanych instytucji i ich klientów?

Po pierwsze, repolonizacja sektora bankowego daje szansę na wykorzystywanie efektów synergii, np. w zakresie dystrybucji produktów i usług finansowych. Chodzi o to, że banki kontrolowane przez skarb państwa i jego spółki mogą wchodzić łatwo w różne formy współpracy. W grupach finansowych kontrolowanych przez skarb państwa jest wiele instytucji finansowych – nie tylko banków, lecz także towarzystw funduszy inwestycyjnych (PZU TFI, Pioneer Pekao TFI, PKO TFI), firm ubezpieczeniowych (PZU, Link4) – które mogą uzyskać nowe możliwości sprzedaży swoich produktów i usług. Szczególnie duże możliwości daje repolonizacja drugiego największego banku na rynku, czyli Pekao.

Po drugie, repolonizacja może umożliwić poprawę bilansu płatniczego Polski. Część banków należących do zagranicznych właścicieli wypłacała znaczące dywidendy, a przodował w tym bank Pekao. Teraz zyski wypracowywane przez zrepolonizowane podmioty będą pozostawały w znacznie większym stopniu w rękach krajowych inwestorów.

Po trzecie wreszcie, krajowym podmiotom może być łatwiej o uzyskiwanie finansowania ze strony zrepolonizowanych banków. I to zarówno w czasach dobrej, jak i złej koniunktury gospodarczej.[14]

Dzika prywatyzacja banków wciąż pogrąża naszą gospodarkę

23 grudnia 2020 r. Kiedy Leszek Balcerowicz posiadał przemożny wpływ na politykę gospodarczą, a było to szczególnie w latach 2000-2001, z programowej, a czasem bezmyślnej po prostu prywatyzacji najlepszych polskich przedsiębiorstw i banków do państwowej kasy wpłynęło 30 mld zł. Na niewiele to się jednak zdało. Dług publiczny wzrósł w tym czasie z 65 mld z w 1991 r., do blisko 315 mld zł. Z kolei w latach 2009-2010 sprzedano kolejne polskie firmy, tym razem za ok. 30 mld zł, a dług publiczny sięgnął już… 800 mld złotych. Takie są źródła i podstawy wysokiego długu publicznego. Takie są też praprzyczyny tego, w którym miejscu znajduje się Polska na mapie gospodarczej Europy, oraz czym jest dziś wykoślawiony tą dziką prywatyzacją sektor bankowy i na co mogą liczyć polskie firmy; w tym małe i średniej wielkości. Wyceny polskich banków były robione przez zagranicznych audytorów. Niby niezależnych, ale często od lat współpracujących z zagranicznymi inwestorami w ich krajach macierzystych. Wysokie koszty tych wycen dodatkowo pomniejszały dochody z prywatyzacji (obszerną pracę na ten temat przedstawił np. dr Ryszard Ślązak).

Polskie banki, stworzone w dużym stopniu na bazie kapitału i depozytów Polaków, zbyto w czasie dwóch, trzech dekad za ok. 30 mld zł, czyli – szacując ostrożnie – za nie więcej niż 15 proc. ich realnej wartości. Państwo polskie straciło na operacji co najmniej 200 mld zł. Cicho obecnie siedzący animatorzy i beneficjenci tych prywatyzacji argumentują czasem, że inaczej się nie dało, bo nie było wówczas w kraju pieniędzy. To nie jest trafny argument. Na prywatnych rachunkach w NBP znajdowało się wówczas zdeponowane ok. 8 mld dolarów, a co najmniej drugie tyle stanowiły dewizowe oszczędności Polaków. Również pula rezerwy dewizowej na zabezpieczenie wartości złotego została źle skalkulowana, bo nie było potrzeby tworzenia wtedy aż tak dużych rezerw. Część z nich można było włączyć do procesu prywatyzacji banków. Można było też zaciągnąć np. pożyczki zagraniczne, ewentualnie sprzedawać tylko mniejszościowe zestawy akcji itp.

Dlaczego to wszystko jest jeszcze dziś ważne? W opinii prof. Leokadii Oręziak z SGH, nawet prywatne banki kierują się przede wszystkim pochodzeniem narodowym kapitału. Służą głównie interesom tych, którzy są ich właścicielami. Niemal obligatoryjnie wspierają firmy z krajów swojego pochodzenia. Przejmowanie rynku bankowego przez obcy kapitał ma zawsze miejsce przede wszystkim w krajach słabych ekonomicznie. Stanowi – jak to kiedyś określiła pani profesor – „jakieś ograniczenie suwerenności”, gdzie nikt w kraju nie ma wpływu na cele, które realizuje zagraniczny bank. Wbrew temu, co się kiedyś twierdziło, pieniądz jednak ma ojczyznę. Gdy pojawia się kryzys, taki jak na przykład obecnie, kwestia ta nabiera dużego znaczenia.[15]

Publikacje

Skok na banki kto kontroluje pieniądze Polaków historia transformacji polskiego sektora finansowego

Autor: Piotr Nisztor [16]

Repolonizacja banków w Polsce - Pyka Irena, Nocoń Aleksandra, Cichy Janusz, Pyka Anna

Przedmiotem monografii są zmiany własnościowe zachodzące w polskim sektorze bankowym, skoncentrowane szczególnie na problemach jego repolonizacji. Autorzy podejmują próbę zdefiniowania pojęcia "repolonizacji sektora bankowego" jako kategorii finansowej, wyodrębniając ją z pojęcia domestykacji, wskazują motywy repolonizacji, dylematy, koncentrując także uwagę na konsekwencjach zwiększenia udziału polskiego kapitału finansowego w bankach krajowych. W monografii szeroko analizuje się przesłanki, cele i czynniki ryzyka repolonizacji sektora bankowego, a w części praktycznej identyfikuje się jego siłę kapitałową i zmiany struktury własnościowej, które miały miejsce w latach 1990-2016.Podtytuł: Przesłanki, założenia i dylematy zmian własnościowych[17]

Przypisy